Z dziennika IPW – Sycylijskie wspinanie dla każdego

Rano budzi mnie szum fal. Powoli otwieram oczy i uśmiecham się sama do siebie, bo udało mi się uciec przed najgorszym miesiącem w roku – listopadem. Zamiast polskiej szarówki, przemoczonych butów i przemarzniętych palców w drodze do pracy mam słoneczko i zapach świeżej włoskiej kawy. Wygrzebuję się z łóżka, nastawiam kawiarkę i zamieniam kilka słów…